Jak niektórzy z Was wiedzą, miałem tu bloga o nazwie [czwworoboki]. Sporo tam się działo, sporo publikowałem, dzieliłem się chwilami, wiedzą, pięknem widzianego świata... Czworoboki pewnego dnia pod napływem emocji i natłokiem dni codziennych związanych z rodziną wyzionął ducha. Rok temu, na początku lipca 2023 zacząłem ponownie skanować filmy (poczynając od najstarszych zachowanych) na znacznie lepszych skanerach i stosując lepszą wiedzę o ich obróbce niż miałem wtedy. Do dziś zeskanowałem może rok aktywności analogowej od jej renesansu w moim sercu w roku 2011. Pracy jest sporo, spowolniły ją przykre zmiany w moim życiu, jednak będę w postanowieniu wytrwały. W tej serii będę Wam przypominał (młodszym przedstawiał) pierwsze tradycyjne kadry od mojego zamieszkania w Warszawie i zaczęcia nowego życia. Będą nowo przeskanowane obrazy do około początku 2014 roku, kiedy to urodził się Franek i fotografia poszła w kąt a blog padł.
Te zdjęcia pochodzą z właściwie pierwszego filmu jaki zrobiłem po latach przerwy, przełamało cyfrowe poznawanie świata. Film i zdjęcia są moje, mój nie był aparat mimo go znałem (jak każdy ;) ). Smiena 8M przyjechała z Bolesławca od Teścia. Aparat w stanie sklepowym, w oryginalnym futerale, chyba nawet instrukcja była. Troszkę go podpsuł mój kochany Franek, no ale jak się daję w cztero- czy pięcioletnią łapkę taki rarytas to można byś pewnym że coś się popsuje :) Powiem Wam że z tych czasów pamiętam w zasadzie każdą klatkę którą widziałem w wizjerze, którą naświetliłem. Pamiętam ciepło, chłód, zapach powietrza, co było tuż przed czy tuż po, uśmiechnięte oczy Eweliny, szum drzew i śpiew ptaków. Chyba dobrze mi zrobiło ponowne zabranie się za nieco ograniczony film tradycyjny. Wiele chwil zatrzymałem tak że dziś ciągle żyją jak wtedy kiedy przykładałem oko do wizjera i zatrzymywałem je na zawsze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz